Witam rodziców i dzieci z grupy Żabki. Dzisiaj proponuję wam wysłuchanie opowiadania pana Tomasza Kruczka, o nowej koleżance, która przyszła do przedszkola Tomka i Toli.
Nowa koleżanka
Posłuchajcie, co się stało, kiedy byłam dzisiaj w przedszkolu! Nie zgadniecie ! Mamy nową koleżankę. Przyjechała do nas z bardzo, bardzo dalekiego kraju, choć Tomek uważa, że wcale nie! Że ta koleżanka przyszła do nas wprost z kolorowej bajki z obrazkami. Zresztą sami osądźcie. Rano siedzieliśmy wszyscy grzecznie w kole i słuchaliśmy, jak nasza pani opowiada bardzo śmieszną historię o misiu, który jadł konfitury. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich pani dyrektor. Pani dyrektor trzymała za rękę małą ciemnowłosą dziewczynkę, która chyba troszkę się wstydziła, bo miała pochyloną głowę tak, że grzywka zasłaniała jej twarz, a kitki znad uszu sterczały pionowo w górę. Na plecach miała bardzo kolorowy plecak, a w ręku lalkę.
- To jest wasza nowa koleżanka - powiedziała pani dyrektor - Bądźcie dla niej szczególnie mili, bo przyjechała do nas z bardzo daleka. Z samych Chin. Ma na imię Różyczka, tak przynajmniej można przetłumaczyć jej imię, i od dzisiaj będzie chodziła do nas do przedszkola.
- Ojej - zdziwił się Wojtek - z samych Chin? to strasznie daleko, chyba dalej, niż mieszka mój dziadek.
- A gdzie mieszka twój dziadek, Wojtku? - spytała pani dyrektor.
- W Anglii - z dumą odpowiedział Wojtek.
- Chiny są dalej niż Anglia i trzeba podróżować w zupełnie inną stronę - powiedział Maciej.
Maciej zawsze wszystko wie i jest bardzo mądry. Umie podobno nawet napisać swoje imię. Różyczka tymczasem podniosła głowę i wszyscy zobaczyliśmy, że ma okrągłą buzię i niesamowite skośne oczy. Zobaczyliśmy też, że lalka także miała skośne oczy i okrągłą buzię.
- Ojej - jęknął Tomek - ona jest chyba z innej bajki! Mam taką książkę w domu. Tam są bajki z całego świata i tam jest obrazek z taką samą dziewczynką.
- No coś ty - powiedział Wojtek - dziewczynka z bajki nie mogłaby chodzić do naszego przedszkola.
- A do jakiego ? - spytałam.
- Do bajkowego - powiedział Wojtek bardzo pewny siebie.
Kiedy tylko pani ogłosiła czas zabawy, podeszła do mnie i powiedziała:
- Tolu, bardzo proszę, żebyś zaopiekowała się Różyczką - powiedziała - pokaż jej zabawki i książeczki.
- Dobrze proszę pani - powiedziałam i od razu podeszłam do nowej koleżanki.
- Cześć jestem Tola - przedstawilam się - Chcesz się z nami pobawić?
- Cześć! - krzyknął, podbiegając do nas, Tomek - Czy ty jesteś z innej bajki? Ja mam na imię Tomek i jestem rycerzem. Takim, co walczy ze smokami i ratuje księżniczki. A czy ty jesteś księżniczką?
Różyczka popatrzyła na niego i odpowiedziała szybciutko w jakimś zupełnie nieznanym języku.
- I co teraz? - zmartwił się Tomek - Nic nie rozumiem. Ona mówi po chińsku, a ja nie znam chińskiego. Nawet Maciek nie zna.
- Ale mnie zrozumiesz - szepnęła porcelanowa lalka - przecież ty znasz język zabawek. A język zabawek jest taki sam na całym świecie. I lepiej nie opowiadaj Różyczce, że walczysz ze smokami! U nas smoki są dobre i nikt z nimi nie walczy!
- Dobre smoki? - Tomek zrobił wielkie oczy - Czy wy jesteście z bajki?
- Oczywiście, że nie - zaśmiała się lalka - jesteśmy z daleka, z Chin, a teraz będziemy mieszkać z wami w Polsce. Rodzice Różyczki prowadzą tu restaurację z chińskim jedzeniem.
- O ! Chińskie jedzenie - ucieszył się Wojtek - tata mnie kiedyś zabrał do takiej restauracji. To było pyszne. Tylko, że trzeba było jeść pałeczkami.
- Pałeczkami? - zdziwiłam się - jak to pałeczkami?
- Zwyczajnie - powiedział Wojtek. - masz dwa patyczki i nimi jesz, jak widelcem.
- I umiałeś tak jeść?
- No nie! - strapił się Wojtek - Zresztą widelcem też nie do końca umiem.
- Wiecie co, w tych Chinach jest zupełnie inaczej niż u nas! - zdecydował Tomek - Jedzą pałeczkami i mają dobre smoki. Dziwne to wszystko.
Różyczka znowu powiedziała coś bardzo szybko i wyjęła z plecaka album ze zdjęciami. Usiedliśmy na dywanie, a dziewczynka zaczęła pokazywać nam te zdjęcia i tłumaczyć coś w swoim języku.
- To jest miejsce z którego przyjechaliśmy - powiedziała porcelanowa lalka - to są Chiny.
A na tych zdjęciach była ulica zupełnie taka jak u nas, tylko nie było tylu samochodów, za to mnóstwo rowerów i motocykli. I był dom podobny do mojego, tylko miał więcej pięter. Było też przedszkole takie samo jak u nas, tylko wszystkie dzieci były podobne do Różyczki i nawet pani była do niej podobna. Było też ZOO, a w nim śmieszne biało - czarne misie. Było też zdjęcie święta obchodzonego na ulicy i był tam wielki kolorowy smok! Zupełnie inny niż te z naszych bajek.
- Wiecie co? - powiedział Wojtek cicho - W tych Chinach jest wszystko inne, a jednak bardzo podobne. Takie same domy i przedszkola, i dzieci.
Na ostatnim zdjęciu było dwóch starszych ludzi. Siedzieli na ławce przed domem. Byli trochę dziwnie ubrani, ale uśmiechali się i machali rękami.
- To dziadek i babcia Różyczki - szepnęła porcelanowa lalka - zostali w Chinach i ona bardzo za nimi tęskni.
I rzeczywiście dziewczynka przestała nagle mówić i bardzo posmutniała. Wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Nie martw się - powiedziałam i objęłam Różyczkę - jeśli będziesz bardzo tęsknić za babcią i dziadkiem, pojedziemy do moich. Podzielę się nimi z tobą. Też są bardzo mili!
I choć pewnie mnie nie zrozumiała, to jednak przestała się smucić i znowu zaczęła coś szybko mówić, pokazując palcem to na mnie, to na Tomka i Wojtka.
- Ależ oczywiście! - odparłam po polsku - będziemy sie z tobą bawić i zostaniemy przyjaciółmi.
- Skąd wiedziałaś, o co jej chodzi? - spytał Tomek - Przecież nie znasz chińskiego.
- Ale znam inne dzieci - powiedziałam a dzieci wszędzie są takie same. Chcą się bawić i mieć przyjaciół.
Różyczka z przejęciem pokiwała głową.
Dzieci wiele jest na świecie,
więc kolegów można mieć
w każdym kraju, w którym chcecie,:
Trzeba tylko tego chcieć.
Po przeczytaniu opowiadania można zadać dziecku kilka pytań:
Drogie dzieci to było długie opowiadanie, ale bardzo ciekawe, a teraz proponuję pobawić się przy piosence pani Majki Jeżowskiej "Wszystkie dzieci nasze są"
Link do piosenki
Przygotowała: Katarzyna Bielińska
07-100 Węgrów
Klonowa 4